Jedziemy w odwiedziny do kuzynow, ktorzy mieszkaja pod Paryzem. 600 km ciagnie sie ponad miare, Koblencja, wulkaniczny Eifel (to nie przypadek, stad pochodzi rodzina budowniczego slynnej wiezy), Luxemburg, Lotaryngia, Szampania. Francja jest dosc pusta, z 66 mln Francuzow okolo 12 mieszka wokol stolicy. Maciek urodzil sie we Wroclawiu, ale wychowal w Paryzu. Jego polski jest troche niepewny, chociaz skonczyl wydzial operatorski na lodzkiej filmowce. Za to swietnie umie trafic krotkim zdaniem w sedno, po niemiecku nazywa sie to Klartext reden, po polsku nie wiem jak. Ania jest grafikiem po ASP, mama, po niemiecku Powerfrau. Jak na artystow bardzo konkretni, spotkania z klientem, terminy, platnosci. Do tego 2 dzieci, Max lat 5 i Valentine lat 2,5, calkowicie bezkompromisowa mala osobka, ktora jak nic pojdzie w slady swojej imienniczki, Walentyny Tierieszkowej. Max podrywa nasze dziewczynki na Nintendo DS. Chowaja sie po baldachimem lozka, skad dochodza dziwne odglosy i szepty. W tym wieku jeszcze im wolno.
Maciek lubi gotowac, pic wino i sam buduje meble. Niemieckim piwem nie wzgardzi. Wszedzie sztalugi, albumy i sitodruki Ani, ktore wydaja sie zbyt ponure jak na te pelna energii i mocy sprawczej mloda kobiete www.annaradecka.com. Paryz to miasto pelne kreatywnej energii. Dluga kolejka przed centrum Pompidou okazuje sie prowadzic do biblioteki. Wszedzie cos sie rysuje, pisze, performuje, muzykuje, podziwia starych i nowych mistrzow. Do tego oczywiscie dobrze sie je, pije i obsciskuje niezaleznie od wieku. Wady to korki, tlumy, upal i zapachy w metrze, ale dzisiaj zalety wyraznie przewazaja. Gustave Eiffel wyglada na portrecie na buca, i pewnie trzeba nim byc, zeby postawic taka wieze, ktora ciagle jeszcze jest dowodem wielkiej ludzkiej i inzynierskiej smialosci. A Eiffel dzieki tej reklamie postawil wiele pieknych konstrukcji na calym swiecie. Pare razy tu bylismy, ale nie chcialo nam sie stac w kolejce. To byl blad, dzieci pomagaja go naprawic. Lenistwo nie poplaca, kolejka do schodow jest nieporownanie krotsza niz ta do windy, a wejscie znacznie bardziej interesujace, no i mozna sie troche zmeczyc. Nie ma ani jednej chmurki, panorama Paryza zapiera dech w piersiach (jest tez swietnie zrobiona wirtualna panorama). Nie mam raczej problemow z wysokoscia, ale kiedy patrze do wnetrza wiezy i widze pod nogami glownie powietrze, zaczynam sie czuc nieswojo. Rowniez Alina, ktora awanturowala sie, ze koniecznie na czubek, teraz zmienila kierunek dzialania, ale ulec jej, to byloby zupelnie niewychowawcze.
Wieczorem swietna pieczen wolowa ("lubicie czerwone mieso?"), winko i sery do pozna w nocy. Rozmawiamy o polityce, nikt nie ma okreslonych przekonan, ale wiadomo, kto dba o ludzi, miejscowy prawicowy burmistrz jest dobry. Sarkozy odpada, z przesadnej ambicji nie wynikna nic dobrego. Ale po wyborze Hollanda nikt tu nie triumfowal. Rozmawimy o ghettach, rozruchach, ale to na polnocy. Ania i Maciek opowiadaja nam o niezwyklym filmie dokumentalnym o drugiej wojnie Apocalypse, ktory sklada sie wylacznie z orginalnych, czesciowo podkolorowanych zdjec i glosu z offu. Po niemiecku nazywa sie to Apokalypse der Moderne, po angielsku Apocalypse: The Second World War, ogladam potem na YouTube, wgniata w fotel.
Ania pokazuje albumy ze szkoly designu, w ktorej uczy. Swietne pomysly, podoba mi sie, ze trzeba wszystko samemu wykonac. Nastepnie lodzianin Michal Batory, www.michalbatory.com, polska szkola plakatu rules. Jedziemy do Cite des Sciences, wspaniala wystawa dla dla dzieci, pompy wodne, mrowki, cialo, zmysly, na wiecej nie starczylo czasu. Wystawa o swietle i cieniu ciekawa i stylowa. Za muzeum jest jak na ksiezycu, kino 3D w ksztalcie lustrzanej kuli, fontanna w ksztalcie nieskonczonosci, lodz podwodna - w latach '80, kiedy to budowano, technologia miala rozwiazac wszystkie nasze problemy. We Francji oprocz przyjemnosci ciala ciagle zywa jest chyba oswieceniowa idea, encyklopedysci pozdrawiaja zza grobu.
Przypomina mi sie kawal, rozne nacje leca balonem, balon spada, ktos musi wyskoczyc. "Amerykanin wyskakuj", nic, "za demokracje wyskakuj", wyskoczyl. "Francuz teraz ty", "w zyciu", "za milosc skacz!", wyskoczyl. "Polak, skacz", "pocalujcie mnie w dupe", "Polak, wiedzialem, ze nie skoczysz", "co, ja nie skocze?". A Niemiec, za co by skoczyl? Za panstwo prawa, wolny dzien, Bildzeitung, brak ograniczen na autostradach? Malo kto. Za nowego Mercedesa, kase, domek, wakacje? Juz predzej. Znam tez takich, ktorzy skoczyliby za rodzine, ferajne, firme, Boga, ale w kawale to nie dziala.
Dalej piknik, w tle koncert naprawde ciezkiego rocka i wielkie plakaty latajacego Li Wei, szybki skok z powrotem do Chin. Bardzo interesujace i politycznie niepoprawne, polecam. Z zalem, lecz zmeczeni wyjezdzamy z Paryza. Jeszcze tu wrocimy, moze na jesieni? Wstepny program: dzial starozytnosci w Luwrze, winko w Dzielnicy Lacinskiej, przejazdzka przez Paryz po ciemku, no i pewnie znow wejdziemy na wieze.